CHICAGO 2017

BLUES, BULLS I OBŁĘDNA ARCHITEKTURA

Wizytę w mieście Oprah Winfrey, Abrahama Lincolna, Johna Belushi, Micheala Jordana i Baracka Obamy złożyliśmy w czasie, kiedy Chicago obchodziło 100-lecie istnienia swojej flagi, miała miejsce premiera iPhone X i kościelna strzelaninie w Texasie.

Rozszyfrowanie znaczenie chicagowskiej flagi pomogło nam zrozumieć, skąd wzięły się najpopularniejsze przydomki miasta:  Wietrzne Miasto (Windy City) i Drugie Miasto (Second City). Dowiedzieliśmy się, że białe pasy oznaczają główne części metropolii, błękitne symbolizują jezioro Michigan, rzekę Chicago i wodny kanał transportowy, zaś 4 sześcioramienne, czerwone gwiazdy nawiązują do najważniejszych wydarzeń historycznych: bitwy o Fort Dearborn, wielkiego pożaru z 1871, Światowej Wystawy Kolumbijskiej z 1893 oraz Wystawy Wieku Postępu (1933-34).

Przydomek Second City wiąże się z upamiętnionym na miejskiej fladze pożarem. Miasto straciło w nim ponad 10 000 km2 zabudowy, a zyskało zupełnie nowy wygląd. Z pożaru uratowały się tylko Water Tower & Pumping Station, przypominające gotyckie zamki, wyróżniające się wśród młodszych drapaczy chmur przy Magnificent Mile. Przydomek przypomina o determinacji mieszkańców, którzy na miejscu zgliszczy stworzyli nowe, Drugie Miasto.

Co do rodowodu określenia Wietrzne Miasto, istnieje kilka teorii:

  1. pogodowa (w mieście potężnie wieje od jeziora, choć nie bardziej niż w Bostonie czy NYC),
  2. sportowa (w latach 1870-1890 baseballiści Chicago White Stockings konkurowali z Cincinnati Red Stockings, a rozdmuchane ego chicagowskich kibiców dało początek kpiącej nazwie Windy City),
  3. historyczna (w 1890 Chicago nieoczekiwanie wygrało konkurs na organizację Światowej Wystawy upamiętniającej 400 rocznicę odkrycia Ameryki, co wkurzyło zazdrosnych nowojorczyków wątpiących, że Windy City podoła nadmuchanym obietnicom i zrealizuje przedstawione plany).

Bardziej współczesny przydomek Chiraq został nadany miastu w 2012 r. podczas wojny w Iraku i nawiązuje do wysokiej liczby ofiar strzelanin i porachunków gangów (w latach 2003-2011 przekroczyła ona liczbę Amerykanów zabitych w operacji Enduring Freedom w Afganistanie). Na drzwiach budynków publicznych i komercyjnych są naklejki z przekreślonymi pistoletami, lecz każdego dnia ktoś ginie w dzielnicach oddalonych od Centrum. Przydomek Chiraq, popularny wśród hip-hopowców, a oficjalnie uznany za obraźliwy, wywołał liczne debaty na temat prawa do posiadania broni. Jest także inspiracją dla artystów – w Museum of Contemporary Art znajduje się praca „Chicago is Iraq?”, w której na 8 planów dzielnic miasta nałożono wyciętą laserem mapę Iraku.

Chicago bucket list

Na zwiedzenie Chicago mieliśmy tylko 5 dni, ale dzięki świetnej przewodniczce (dzięki Iza 😊) i doskonałej lokalizacji w samym Centrum (z widokiem na ‘fasolę’ z balkonu na 20 piętrze), wiedzieliśmy, że uda nam się odhaczyć większość punktów z listy obowiązkowych atrakcji:

  • podziwianie panoramy miasta ze 103 piętra Willis Tower (Skydeck) i szklanych półek (The Ledge) wystających poza obręb tarasu, dzięki czemu ma się widok na dachy pod stopami z wysokości 412 metrów,
  • zjedzenie chicagowskiego hot doga, zwanego Polish, z musztardą i świeżym pomidorem, koniecznie bez keczupu,
  • oglądanie dzieł artystów, takich jak Monet, Picasso, Cézanne, Degas, Gauguin, Toulouse-Lautrec, Seurat, Dali, de Kooning, Pollock, Kandinsky, Klee, Rodin, Grant Wood („American Gothic”) czy Georgia O’Keeffe w the Art Institute,
  • zakupy, a przynajmniej przegląd wystaw sklepowych na Magnificent Mile,
  • selfie przy rzeźbie „Cloud Gate” (Anish Kapoor, 2006), czyli fasolce, ważącej prawie 100 ton i regularnie czyszczonej, aby odbicie miasta było w niej nieskazitelne,
  • spróbowanie lokalnej specjalności – deep-dish pizza,
  • zaliczenie imprezy sportowej (Chicago oferuje szeroki wybór dyscyplin, drużyn i stadionów: baseball – Chicago White Sox na Guaranteed Rate Field lub Chicago Cubs na Wrigley Field, znanym z filmu z Madonną „Ich Własna Liga”, koszykówka – Chicago Bulls w United Center, football amerykański – Chicago Bears na malutkim wg amerykańskich standardów stadionie Soldier Field, mieszczącym 61 500 widzów, czy hokej – Chicago Blackhawks w United Center) – kibicowaliśmy chicagowskim koszykarzom: GO BULLS!,
  • delektowanie się drapaczami chmur od strony jeziora, czyli oglądanie Chicago Skyline,
  • spędzenie wieczoru na koncercie bluesowym – w naszym przypadku w Buddy Guy’s Legends.

Niezaliczone zostały następujące punkty, wymienione na Willis Tower bucket list:

  • wizyta u białuch arktycznych w Shedd Aquarium (nie lubimy oglądania zwierząt w niewoli),
  • przejażdżka na stuletnim kole-karuzeli w Navy Peer (następnym razem),
  • koncert w Millenium Park lub udział w Lollapalooza, jednym z największych amerykańskich festiwali muzycznych w Grant Park (następnym razem),
  • inspekcja łodzi podwodnej w Museum of Science and Industry (celowy pas),
  • festiwal Taste of Chicago (największy festiwal żywieniowy, odbywający się latem),
  • jazda na łyżwach na torze wstążce w Maggie Delay Park (znowu nie ta pora roku),
  • objazd miasta segwayem lub double Deckerem (preferujemy spacery),
  • wycieczka architektoniczna łodzią wzdłuż Chicago River (zastąpiliśmy ją wycieczką autobusowo-pieszą organizowaną przez Chicago Architecture Foundation).

Architektoniczne ABC

Do Chicago zwabiły nas: chęć odwiedzenia znajomych, konieczność amortyzowania amerykańskiej wizy oraz po-bilbaowska tęsknota za Frankiem Gehrym i Anishem Kapoor. Z miejsca przekonaliśmy się, że Pritzker Pavilion zaprojektowany przez Gehry’ego i „Cloud Gate” Kapoora w Millenium Park mają nadzwyczajną moc przyciągania. Codziennie nadkładaliśmy drogi, aby móc jeszcze raz podziwiać fantastyczne linie muszli koncertowej oraz odbicia wieżowców i czerwonych drzew w wypolerowanej tafli ‘fasoli’.

Urzekły nas także budynki w stylu Art Deco, których historię przybliżyła nam teksańska bibliotekarka podczas wycieczki organizowanej przez Chicago Architecture Foundation (2,5 godziny, 25$).

  • Tribune Tower (1922-1925, Raymond Hood & John Mead Howells)
    Siedziba „Chicago Tribune” powstała w oparciu o projekt zwycięzcy konkursu, ogłoszonego przez magnata prasowego Roberta R. McCormicka, na najpiękniejszy budynek świata. Neogotycki dół i zwieńczenie oddzielają od siebie 34 smukłe piętra w stylu Art Deco. W fasadę budynku wmurowano 149 kamieni z całego świata, np. z Wawelu (na lewo od wejścia), greckiego Partenonu, egipskich piramid, indyjskiego Taj Mahal, chińskiego Wielkiego Muru, etc. Sama identyfikacja wszystkich kamieni stanowi świetną inspirację do ułożenia planu kolejnych podróży.
  • Chicago Daily News Building, Two North Riverside Plaza* (1929, Holabird & Root)
    Właściciele „Daily News”, zdeklasowani pod względem liczby sprzedawanych gazet przez „Chicago Tribune”, chcieli swoją nową siedzibą przyćmić splendor konkurenta i wyróżnić się, jako nowocześniejsi i szybsi w relacjonowaniu aktualnych wydarzeń. Innowacyjny projekt kompleksu obejmował ornamenty obrazujące istotne dla druku wydarzenia i postacie, a także otwarty dziedziniec, z którego widać bliźniaczy w stylu The Civic Opera Building na drugim brzegu rzeki.
  • Hampton Inn (1929, Holabird & Root)
    Wieżowiec w stylu Art Deco w latach 20-tych mieścił motoryzacyjny klub, Chicago Motor Club. Charakter budynku odzwierciedlał postępowość i majętność posiadaczy pierwszych samochodów. Wejście zaprojektowano w formie samochodowego grilla, co jasno definiowało cel, jakiemu wieżowiec miał służyć.
  • Carbide & Carbon Building* (1929, Burnham Brothers)
    Obecnie Hard Rock Hotel, ale już pierwotnie budynek został ponoć zaprojektowany na kształt butelki szampana. Takie skojarzenie nasuwa zielona fasada (czarna terakota odzyskała swój kolor po czyszczeniu podczas odnowy) i wieńcząca budynek złota (wykończona 24-karatowym kruszcem) wieżyczka. Znawcy twierdzą jednak, że odwzorowuje ona nie szampański korek, a baterię zasilaną chemikaliami produkowanymi przez Carbide & Carbon.
  • 333 N. Michigan Ave.* (1927-1928, Holabird & Root)
    Budynek zajmuje jedną z najdroższych działek w mieście, tuż przy rzece i Michigan Avenue. Powstał w oparciu o plany odrzuconego zgłoszenia konkursowego na Tribune Tower. Zewnętrzne reliefy obrazują rozwój Chicago, m.in. myśliwych, kobiety-pionierki, atak na Fort Dearborn.
  • Engineering Building, 205 West Wacker* (1928, Burnham Brothers)
  • Trustees System Service Building, skrzyżowanie Lake i Wells * (1930, Thielbar & Fugard)
    Architekci doskonale wykorzystali tu kolor: ciemnobrązowe płytki stopniowo przechodzą w bordowe i różowe, a szczyt w kształcie kolby kukurydzy jest pomarańczowy. Dzięki takiemu zabiegowi, ulokowany w ciemnym zakątku i przesłonięty torami budynek wydaje się być naturalnie oświetlony.
  • Chicago Board of Trade (1930, Holabird & Root)
    Smukłą bryłę siedziby najstarszej na świecie giełdy futures i opcji, założonej w 1948, wieńczy posąg Ceres (bogini urodzaju), czuwający zapewne nad powodzeniem operacji giełdowych prowadzonych wewnątrz budynku.
  • Merchendise Mart (1930, Graham, Anderson, Probst & White)
    Do niedawna największy na świecie budynek komercyjny (372 000 m2) zbudowany dla przedsiębiorcy Marshalla Fielda, góruje nad rzeką. Do 2008 ta ogromna budowla miała swój własny kod pocztowy (ZIP). Jej nazwa pada w „Ściganym” jako zapowiedź kolejnego przystanku kolejki, co pozwala ustalić śledczym miejsce pobytu Harrisona Forda.

Inne ciekawe miejsca, których nie można przeoczyć w Chicago:

  • Brewster Apartments (dawniej Lincoln Park Palace) w północnej części miasta, przy 2800 North Pine Grove Avenue (1893, Enoch Hill Turnock). Ponoć mieszkał tu w latach 1915-1916 Charlie Chaplin, który – tak jak my – musiał podziwiać przepiękną klatkę schodową z kutego żelaza wiodącą na 8 piętro zwieńczone świetlikiem. Urocze wnętrza niejednokrotnie służyły jako plan filmowy („Running Scared / Potęga strachu”, „Child’s Play / Laleczka Chucky”, „Hoodlum / Gangster”).
  • W Marquette (1895, Holabird & Roche), mającym prześcignąć wspaniałością najstarszy chicagowski wieżowiec Rookery, urzekły nas lobby z mozaikami przedstawiającymi Indian i typowe chicagowskie okna (duży nieruchomy panel w środku i dwa uchylne po bokach).
  • Rookery (1888, Burnham & Root), w momencie otwarcia najwyższy budynek na świecie, także dziś stanowi majstersztyk myśli inżynierskiej i designerskiej. W związku z gliniastym podłożem powstał na metalowej siatce. Rekonstrukcję wspaniałego lobby przeprowadził w 1907 sam Frank Lloyd Wright, dodając perskie dekory, białe marmury i oświetlenie, współgrające z ozdobnymi żelaznymi schodami. Całość sprawia wrażenie wnętrza misternego zegara.
  • Monadnock Building, kolejny z serii naj, tym razem najwyższy murowany wieżowiec (1891, John Wellborn Root) na świecie.
  • Federal Center (1974, Ludwig Mies van der Rohe) – nowoczesny kompleks trzech budynków, pieczołowicie zaplanowany i zintegrowany z placem, tak że linie granitowego chodnika i stalowa konstrukcja budynków są paralelne i tworzą harmonijną całość. Na placu dominuje czerwona, stalowa rzeźba Alexandra Caldera „Flamingo” (wysokość: 16 m). Swoje tymczasowe biuro po wyborach w 2008 r. miał tu Barack Obama.
  • Dzielnica Prairie Avenue Historic District, w której znajduje się obecnie Clarke House – najstarszy dom w Chicago z 1836. Zrekonstruowany po pożarze w 1977 r. odzyskał pierwotny kolor, którzy naukowcy ustalili po zdarciu 27 warstw farby. Był dwukrotnie przenoszony do innej lokalizacji. Podczas drugiej przeprowadzki na 2 tygodnie zawisł w powietrzu. Zahaczyliśmy też o najstarszą willę przy Prairie Avenue – Elbridge G. Keith House z 1870, projektu George W. Robertsa. Uroku dzielnicy dodawały halloweenowe dekoracje, a splendoru fakt, że akurat w czasie naszej wizyty kręcono tu film „Proud Mary” (czekamy na premierę).
  • IBM Building (1971, Ludwig Mies van der Rohe) – ikona modernizmu, rządzonego dewizą ‘less is more’, do której ma się przenieść z budynku Santa Fe Chicago Architecture Foundation.
  • Wrigley Building (1921-1924, Graham, Anderson, Probst & White)
    Kolejna ikona miasta, wzorowana na sewilskiej Giraldzie z francuskimi renesansowymi detalami. Południową wieżę budynku wieńczy z każdej strony zegar o średnicy prawie 6 m. W 1931 połączono 2 wieże korytarzem na wysokości 14. piętra.
  • Oriental Theatre z fantastycznie zdobionym lobby i wskazującymi z daleka lokalizację czerwonymi neonami.
  • Willis Tower, do 2009 znana jako Sears Tower (1973, Bruce Graham i Fazlur Khan, 443 metry). Do czasu powstania Petronas Twin Towers w 1997 był to najwyższy budynek na świecie. Po dodaniu anteny odzyskał tytuł najwyższej konstrukcji (2000-2010), ale ostatecznie został zdetronizowany przez Burj Khalifę w Dubaju. Podobno kablami telefonicznymi z budynku można by niemal dwukrotnie opasać Ziemię.
  • Palmer House, A Hilton Hotel kryje wewnątrz Peacock Door. Słynne drzwi ważą pół tony, kosztują ponad milion dolarów i zostały zaprojektowane przez Tiffany’ego. Kolejnym cudem jest lobby, którego odnowienie kosztowało ponad 170 milionów dolarów.
  • Sullivan Center – od skrzyżowania, na którym stoi ten budynek, niegdyś siedziba domu handlowego, zaczyna się system numerowania chicagowskich ulic. Największe wrażenie robi dolny poziom i wejście od północno-zachodniej strony z kutymi, żelaznymi zdobieniami.
  • Agua Tower (2009, Jeanne Gang) – najwyższy budynek w USA zaprojektowany przez biuro, właścicielem którego jest kobieta. Harmonijnie wpasowuje się w nadbrzeżną dzielnicę, dzięki balkonom w kształcie fal o unikalnych rozmiarach i kształtach (82 projekty). Tarasy pozwalają na swobodną rozmowę z sąsiadami nie tylko obok, ale także poniżej i powyżej, a dodatkowo powstrzymują silne podmuchy wiatru.

ABC sztuki w plenerze

W Chicago sztuka wychodzi na ulicę i pięknie prezentuje się w otoczeniu architektonicznych pereł. Przechadzając się ulicami Loop, można wpaść na:

  • „Monument With Standing Beast” Jeana Dubuffet (przed postmodernistycznym James R. Thompson Center),
  • rzeźbę Picassa bez tytułu niedaleko City Hall przy Delay Plaza (ponoć wzmocniono jej konstrukcję, ponieważ rzeźba była niestabilna; Picasso zaakceptował tę interwencję, a nawet stwierdził, że dzięki niej całość wygląda jeszcze lepiej),
  • prowokacyjną rzeźbę „Real Fake” Scotta Reedera (2013, ustawioną w pobliżu Trump Tower w 2017), przy której chętnie fotografują się przechodnie, pokazując środkowy palec w stronę gigantycznych liter TRUMP,
  • mozaikę „Cztery pory roku” Marca Chagalla (First National Plaza),
  • pomnik „The Heald Square Monument” z Georgem Washingtonem, Haymem Salomonem i Robertem Morrisem stojącymi tyłem do apartamentowców Marina City, jakby odwracającymi się od dantejskich scen mających miejsce w w latach 70. i 80. na balkonach wieżowców,
  • fontannę Buckingham Fountain (1927) otoczoną przez 4 gigantyczne koniki morskie, symbolizujące 4 stany graniczące z jeziorem Michigan,
  • instalację „Crown Fountain” (2004, Jaume Plensa), czyli 2 olbrzymie ekrany, na których wyświetlane jest ponad 1000 twarzy mieszkańców Chicago.

Kulinarne ABC

Chicago oferuje wybór dań z całego świata i lokalne wariacje na ich temat. Przejedzenie i dodatkowe kilogramy gwarantowane!

  • Klasyczne amerykańskie śniadanie, czyli pancaki w tradycyjnej jadłodajni Lou Mitchell’s Diner (http://www.loumitchells.com/).
  • Polecana przez Izę specjalność Chicago, czyli deep dish pizza BARRA SUPREME w restauracji Labriola (http://labriolacafe.com/chicago/). Pieczona w głębokim naczyniu (np. tortownicy) na cieście, którego składnikami są m.in. mąka kukurydziana i masło, deep dish pizza nie ma nic wspólnego ze swoją włoską kuzynką.
  • Rozgrzewająca czekolada w Ghirardelli na Michigan Avenue.
  • Późny lunch w doskonałej tureckiej restauracji w dzielnicy Lakeview, gdzie delektowaliśmy się jagnięcym kebabem i buraczanym hummus delight na zaproszenie cioci.
  • Kulinarne szaleństwo w bluesowym lokalu Buddy Guy’s Legends (http://buddyguy.com/, 20$ za wejście) z kuchnią luizjańską, gdzie największym rarytasem była muzyka. Programowo grali Zach Day i Joe Moss, ale mieliśmy szczęście i zaszczycił nas występem sam Buddy Guy, nieziemski talent, nie tylko muzyczny, ale i komercyjny. Napiwki dla zespołów płynęły szerokim strumieniem wraz z każdym zdjęciem i uściskiem dłoni. Miejsce w Rock’n’roll Hall of Fame i mega głos dają pewne prawa – w kraju posuniętej do absurdu poprawności politycznej – Buddy może bezkarnie śpiewać seksistowsko-erotyczne piosenki i pozować do zdjęcia tylko w zamian za zakup koszulki czy plakatu.
  • Hitem były także dim sumy w China Town (http://www.cairestaurant.com/) w restauracji Cai, w której na wolny stolik czekaliśmy 25 minut, co akurat dało nam czas na wybór z niekończącego się menu pierożków.
  • Pulled pork sandwiches z frytkami jedzone na trybunach podczas meczu Bullsów dostarczyły nam wielu emocji i stanowiły pocieszenie po przegranej z New Orleans Pelicans.
  • Pożegnalna kolacja w Davanti Enoteca (http://www.davantienoteca.com/chicago) pozwoliła nam rozkoszować się ricotta vasi, pizza della terra , agnolotti con asparagi, fettuccini e gamberi, a na deser udaliśmy się do Eataly.
  • Nie mogliśmy opuścić Chicago bez spróbowania latynoskiego fastfoodu w eko-sieciówce Chipotle – jedno burrito w zupełności wystarczyło, aby 2 osoby zaspokoiły głód.

Dotarliśmy też do kultowej hamburgerowni Billy Goat Tavern (http://www.billygoattavern.com/the-cheezborger/) parodiowanej przez Johna Belushi i Billa Murraya w skeczu „Olympia Cafe” w programie Saturday Night Live (https://www.youtube.com/watch?v=puJePACBoIo). Przed wejściem umieszczono napis: „Cheezborger, Cheezborger, Cheezborger. No Pepsi. Coke”, aby klienci mieli jasność, czego się mogą w środku spodziewać.

Chicagowskie ciekawostki

Oprowadzanie przez mieszkańca zwiedzanego miasta ma nieograniczone zalety – pozwala odwiedzić miejsca nieopisane w przewodniku i takie, które moglibyśmy przeoczyć.

  • Widok 360 stopni z okien biblioteki Cook County Law Library ulokowanej na 29 piętrze (gratis, tylko nie można wnosić aparatów, trzeba przejść przez security).
  • Museum of Contemporary Art z pracami Alexandra Caldera, Andy’ego Warhola, Rene Magritte’a, Takashiego Murakamiego (nazywanego japońskim Warholem).
  • Ślady Halloween (dynie i pajęczyny), zapowiedź nadchodzącego Thanksgiving (zaproszenia na obiad z indykiem w Walnut Room w Macy’s) i pełna gotowość do Świąt Bożego Narodzenia (wielka choinka w Macy’s na 7 piętrze, świąteczne trąby i retrospektywa słynnych wystaw Marshall Fields z Uncle Mistletoe w roli głównej, nieustannie od 1946).
  • Sklepienie Tiffany w Macy’s stworzone z 1,6 milionów szkiełek o łącznej powierzchni 557 m2.
  • Chess Records Office & Studio – w latach 1957-1967 nagrywali tu płyty Muddy Waters, Chuck Berry, Willie Dixon, Sonny Boy Williamson II, Buddy Guy, a w 1964 muzycy Rolling Stones. Na albumie 12 X 5 znalazła się ich instrumentalna kompozycja poświęcona studiu „2120 South Michigan Avenue”.
  • Near South Side z niszczejącymi siedzibami salonów samochodowych i pięknymi kamienicami zamieszkiwanymi w XIX wieku przez milionerów, takich jak George Pullman (producent luksusowych wagonów sypialnych) czy Marshall Field (właściciel domów towarowych), w miejsce których powstają teraz kolejne wieżowce.
  • Podziemia pod Loop, czyli biznesową częścią Downtown. Wokół Loop ponad poziom ulicy wznoszą się tory kolejki L (Elevated), a pod ziemią ukryte jest drugie miasto z witrażami, kafejkami, stacjami i setkami ludzi unikającymi deszczu i hulającego po ulicach wiatru.
  • Chicago’s City Hall and County Building, przed wejściem do którego rozkraczył się samochód Blues Brothers, a słynni filmowi bracia zabarykadowali się wewnątrz. Chicagowskie plany filmowe to niekończąca się lista, dlatego zakolejkowaliśmy do obejrzenia 50 produkcji, co pozwoli nam wspominać miasto przez kolejne miesiące.
  • Stawienie czoła trudnościom transportowym – kolejka w Chicago jest obiektem historycznym, a miasto nie ma funduszy na jej remonty, więc od czasu do czasu coś się psuje. Taka awaria przydarzyła nam się pierwszego wieczora podczas przerzutu z lotniska. Po pierwszym przystanku, pociąg CTA odmówił współpracy i wypluł z siebie setki zdezorientowanych pasażerów. Ktoś z obsługi rzucił hasło o podstawionych autobusach zastępczych, więc tłum pofalował na parkingi przed stacją. Niestety pierwszy autobus, który pojawił się po półgodzinie złapał gumę i z opresji uratował nas Uber, zamówiony przez Izę. Droga powrotna minęła już bez przygód, a shuttle odstawił nas z przedostatniego przestanku do Fashion Outlets, na zakupy przed odlotem. Warto wiedzieć, że biletomaty nie obsługują polskich kart kredytowych i nie wydają reszty :-(.

Po 5 dniach w Wietrznym Mieście mieliśmy zawrót głowy od masy zgromadzonych w tutejszych muzeach impresjonistów i modernistów; uraz szyi od wypatrywania motywów deco na znikających we mgle wieżowcach; uczucie totalnego przejedzenia po deep dish pizza, hotdogach i pulled pork sandwiches; wychłodzone organizmy po walce z wiatrem podczas spaceru wzdłuż plaż Lake Michigan i Diversey Harbor; bolące ze śmiechu brzuchy po obejrzeniu paru odcinków VEEP („Figurantka”), a także zdarte gardła po bluesowym koncercie u Buddy Guya i meczu Bullsów. Teraz trzeba się zregenerować, by móc za jakiś czas sprawdzić, jak wygląda Drugie Miasto latem 😊. Może przy okazji uda się nam zrealizować stare marzenie, a mianowicie przejechać Route 66, skoro znamy już jej kalifornijską końcówkę, a w Chicago udało nam się namierzyć jej początek. Wróżby z chińskich ciasteczek (’You need not to worry about your future.’, 'You have at your command the wisdom of the ages.’) pozwalają nam z optymizmem czynić dalsze plany.

NAPISZ DO NAS

Jeśli masz pytania dotyczące podróży to z przyjemnością na nie odpowiemy